piątek, 16 maja 2014

ROZDZIAŁ 8

           SCENA (+18) NIE CHCESZ NIE CZYTAJ!!!!
W poprzednim rozdziale...
Kiedy byłam na miejscu, już słyszałam odgłosy imprezy, więc zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, a one po chwili się otworzyły, a za nimi stał/a...
  A za nimi stała osoba przeze mnie znienawidzona-Ross. Blondyn uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył ale ja tego nie odwzajemniłam, mój wyraz twarzy nadal się nie zmieniał i patrzyłam na niego z pokerową twarzą. Gdy Ross w końcu domyślił się, że nic nie wskóra, otworzył drzwi szerzej, a ja weszłam do środka, przechodząc obok niego z obojętnością. Znajdując się już w środku, wzrokiem szukałam Rydel, którą po chwili dojrzałam. Podbiegłam do blondynki i się z nią przywitałam.
-Hej Ryd.
-Amy, dobrze ciebie widzieć, już myślałam, że nie przyjdziesz.-powiedziała tuląc mnie.
-Jakbym mogła nie przyjść na waszą imprezę.
-Wiesz, bo myślałam, że po tym zajściu z Rossem już nas nie lubisz itd.
-Nie chciałabym stracić takich przyjaciół jak wy. Bez względu na to czy lubię Rossa, czy nie no i tak dalej będę się z tobą przyjaźnić i pamiętaj o tym.
-Jesteś świetna.
-Ty również.
-To co idziemy się bawić, nie?
-Jasne.
- To dajesz.
Zaczęłyśmy tańczyć jak szalone, co jakiś czas widziałam jak Ross patrzy na mnie więc postanowiłam zrobić mu na złość i zaczęłam tańczyć jak jakaś dziwka z innymi chłopakami i kątem oka widziałam jak Ross kipi ze złości. W pewnym momencie podbiegł do mnie i odciągnął mnie od tłumu facetów.
-Ej co ty robisz?-zapytałam oburzona.
- Robisz mi na złość, wiesz, że będę zazdrosny.
- No i co z tego?-zapytałam niemiło.
- Nie denerwuj mnie kotek.-powiedział całując mnie, nie wiem czemu oddałam ten pocałunek, lecz po chwili się opamiętałam i oderwałam od niego.
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałam w miarę spokojnie.
- Dlaczego to odwzajemniłaś? - szepnął mi w twarz, a ja nic nie odpowiedziałam, tylko wyrwałam się z jego objęć i poszłam w drugą stronę. Idąc do Delly ten kołek złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie, a ja wpadłam mu w ramiona.
- Puść mnie!!! - warknęłam.
- Nie mam ochoty - powiedział spokojnie. a ja się jeszcze bardziej zdenerwowałam, wyrwałam się z jego objęć i ruszyłam w stronę Delly, a on już mnie nie zatrzymywał.
- Hej Delly - powiedziałam.
- Hej jak się bawisz? - odpowiedziała mile dziewczyna.
- Jest dobrze - odpowiedziałam.
- To dobrze, słuchaj ja lecę Ell mnie woła. Pa! - powiedziała cmoknęła mnie w polik i poszła do Ell'a.
- Pa - powiedziałam sama do siebie.
Czyli zostałam sama, po prostu świetnie. Przeboleje ten wieczór, jeżeli czubek się do mnie nie zbliży do końca imprezy. Zobaczyłam, że Rocky stoi sam przy barze, więc podeszłam do niego.
-Hej Rocky.
-O siemka mała, jak się bawisz?
-W miarę dobrze.
-Chcesz?-zapytał podając mi piwo.
-Tak, jasne.
Wypiłam całą puszkę i poszłam zatańczyć z brunetem. Po skończonym tańcu wróciłam na moje poprzednie miejsce. Siedziałam tam przez chwilę aż podszedł do mnie ten palant.
-Czego chcesz?-zapytałam chamko.
- Co ty taka niemiła, jakąś godzinę temu się całowaliśmy, a teraz taki ton, nieładnie kotku. - powiedział spokojnie.
- Nie interesuj się. - powiedziałam i odeszłam od niego. Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie mocnego drinka i zaczęłam go sączyć. Usiadłam na blat i patrzyłam na bawiących się ludzi, no czemu jak też tak nie mogę mieć. Gapiłam się jakieś 10 min na tłum, aż tu nagle ktoś do mnie mówi.
-Czemu siedzisz tutaj sama?-zapytał Ross.
-Nie twój interes blondasie.-oj Amy po alkoholu, to wredna Amy, bójcie się.
-A ja sądzę, że jednak mój.
-Ugh, wkurzasz mnie.-powiedziałam schodząc z blatu.
-Gdzie uciekasz?
-Jak najdalej od ciebie.
-Przestaniesz?-zapytał łapiąc mnie za nadgarstki.
-Bo co? Mogę robić co mi się podoba, a ty weź zjeżdżaj, bo przeginasz.
- Nie, jesteś pijana, idziemy do mojego pokoju - powiedział spokojnie, podniósł do góry i przewiesił sobie przez ramię, zaczęłam krzyczeć i wyrywać się, ale nic nie pomagało. Już po chwili byliśmy u niego w pokoju. On postawił mnie na nogach, a ja się uspokoiłam, ale wciąż tkwiłam w objęciach Rossa. Spojrzałam w jego oczy, były takie piękne. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać i po chwili znowu poczułam jego usta na swoich, całowaliśmy się z taką pasją jak nigdy. Ruszyliśmy w stronę łóżka, i już po chwili na nim leżałam, a Ross nade mną cały czas się całując zaczęliśmy się rozbierać. Kiedy byliśmy już nadzy zauważyłam jak Ross bierze prezerwatywę i zakłada ją na swojego penisa. Delikatnie rozłożył mi nogi i nacelował na moją dziurkę i zaczął delikatnie we mnie wchodzić, trochę bolało, ale wytrzymałam całując mnie cały czas poruszał się we mnie powoli. Chwilę potem bul zniknął i pojawiła się przyjemność. Zaczęłam jęczeć, co chyba spodobało się blondynowi bo się uśmiechnął, już po chwili szczytowaliśmy w tym samym czasie........


Hejka mam nadzieję, że rozdzialik się spodoba, pisałam go z naszą kochaną Pinki ♥ pracowałyśmy nad nim długo, ponieważ troszkę opuściła mnie wena :( Miłego czytania :) Komentujcie kochani!!!! Pinki ♥ dziś dla was notki nie napisze, bo objada się grzanką, i o ona mnie motywuje do pisania :*
                                                                                                              #Wiktoria Lynch#

wtorek, 6 maja 2014

SŁUCHAJCIE!!!!

Tu #Wiktoria Lynch#. Piszę, ponieważ chciałabym, żebyście mi pomogli, ponieważ Pink CupCake się nade mną znęca i jest wredna :P Nie chce dodać rozdziału na swoim ( A moim ulubionym blogu ) rozdziału :( To jest straszne!!!! Piszcie w komentarzach prośby do niej :) To jest ten blog:
http://wakacy.blogspot.com ZAGLĄDAJCIE :)
                                                                                                       #Wiktoria Lynch#

ROZDZIAŁ 7

Nazajutrz obudziłam się o 6:00, więc miałam jeszcze dwie godziny do rozpoczęcia lekcji.
- Jeszcze 5 min. - mruknęłam pod nosem.
A tu nagle do pokoju wbija mi tata drąc się:- Amy wstawaj! I ściąga ze mnie kołdrę. Nosz ja pierdzielę, oczekuję tylko 5 minut więcej ale nie, bo po co. Wstałam leniwie z łóżka, włożyłam stopy w moje kapciuszki pandy i poczłapałam do łazienki. Uczesałam się i zrobiłam sobie delikatny makijaż, po czym weszłam z powrotem do sypialni. Stanęłam przed szafą i przez chwilę się zastanawiałam, aż w końcu wybrałam taki zestaw:
Ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam na blacie naleśniki zrobione przez mojego tatę. Obawiam się, że będą niejadalne ale zawsze mogę spróbować, może się nie otruję. Usiadłam przy stole i zaczęłam pałaszować danie, o dziwo było jadalne. Skończyłam posiłek i odłożyłam naczynia do zlewu. Wyszłam z tatą z domu, a następnie wsiedliśmy do auta. Po chwili byliśmy pod budynkiem, którego nienawidziłam - szkoła. Wysiadłam z pojazdu i weszłam do szkoły. W czasie lekcji kilkakrotnie mijałam Ross'a na korytarzu ale ten mnie ignorował, czyli podświadomość miała rację. Nadeszła pora lunchu. stałam właśnie w kolejce i rozmawiałam z koleżanką z klasy.
-Amy, nie odwracaj się - powiedziała.
Mimo to odwróciłam się i zobaczyłam Ross'a z najpopularniejszą dziunią na kolanach, która go całowała, a on tego nie przerywał. Jak on mógł mi to zrobić. Od razu zalałam się łzami. A on po chwili oderwał się od tej dziuni i spojrzał na mnie i zaczął się śmiać, a za jego wzrokiem podążyła ta lafirynda i też zaczęła się śmiać, a mi bardziej zachciało się płakać więc wybiegłam ze szkoły. Po chwili chodziłam po mieście cała zapłakana, zauważyłam aptekę więc postanowiłam tam wejść.
- Dzień dobry. - powiedziałam uprzejmie - Poproszę żyletkę.
- Proszę bardzo - powiedziała aptekarka, i podała mi przedmiot o który poprosiłam. Wyszłam ze sklepu i skierowałam się do najbliższego parku. Usiadłam pod jakimś starym i ogromnym drzewem i wyjęłam żyletkę, odsłoniłam rękę i zrobiłam pierwsze cięcie, potem kolejne i kolejne, aż moja ręka wyglądała tak:
Czułam wielką nienawiść do blondyna, zastanawiałam się jak on mógł mi to zrobić. Myślałam, że jest moim przyjacielem, a tu co się okazało? Ten blondas nigdy nie był moim przyjacielem, jaka ja byłam głupia, że dałam się nabrać. Przed oczami miałam coraz więcej czarnych plam aż widziałam tylko jedną, wielką, czarną plamę.
*Następnego dnia, rano*

Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam, że znajduję się jakimś białym pomieszczeniu. Po chwili do pokoju weszła pielęgniarka, co oznaczało, że jestem w szpitalu i nadal żyję.
Czyli mój plan nie wypalił i dalej jestem żywa. Miałam umrzeć, w niebie nie byłoby bólu i byłabym w końcu szczęśliwa. Z zamyślenia wyciągnęła mnie pielęgniarka.
- Jak się pani czuję?
- W miarę dobrze.
- Ktoś chcę panią odwiedzić. Wpuścić ich?
- Tak.
Postać wyszła z pokoju i po chwili wróciła, a za nią weszło całe rodzeństwo Lynch razem z Ratliffem.
- Dlaczego chciałaś się zabić?! - krzyknęła na wstępie Rydel.
- To nie jest ważne - powiedziałam i spojrzałam na Rossa który stał z boku i nic nie mówił tylko patrzył na mnie tępo.
- Jak to nie jest ważne, przecież jakby cię Ross nie znalazł to by już było po tobie!!!!!! - krzyczała blondyna. Po chwili doszły do mnie słowa wykrzyczane przez nią.
- Jak to? Ross ty mnie znalazłeś? - zapytałam zdziwiona.
- Tak, pobiegłem wtedy za Tobą - powiedział spokojnie.
- Dziękuję, ale nie musiałeś, przynajmniej miałabym spokój - powiedziałam.
- Przestań tak mówić!!!!!! - krzyknął Ross.
- Niby dlaczego? Pierw mnie całujesz, potem mówisz, że to nic nie znaczy, potem za mną biegniesz i znowu całujesz, a jeszcze potem całujesz się z jakąś wytapetowaną pindzią!!!!!! - krzyknęłam zła, a oni wszyscy stali z otwartymi buziami - Nic się nie zmieniłeś - powiedziałam z nienawiścią.
-Amy, ja chcę ciebie za to przeprosić.
-Ale ja ci tego nie wybaczę. Nienawidzę cię, nie rozumiem jak mogłam ci zaufać, a tym bardziej dlaczego dopuściłam do tych pocałunków!!
-Proszę cię.
-Nie chcę cię nigdy więcej widzieć na oczy rozumiesz?!
-Tak, ale mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz. Nie chcę żebyś przeze mnie robiła sobie krzywdę.-odparł smutny i wyszedł z pomieszczenia, a jego rodzeństwo dalej na mnie patrzyło z wybałuszonymi oczami, co wyglądało mega śmiesznie.
-Ale wy się... więcej... raz?-mamrotał Rocky.
-Tak, ale to nie ważne.-odparłam smutna.
 Czułam się winna, że tak potraktowałam Ross'a ale co miałam powiedzieć? Hej Rossy wybaczam ci, bądźmy razem i hasajmy szczęśliwi po łące?
O nie w życiu nie ma tak łatwo, ja przeżyłam gorsze rzeczy. Chwilę potem do sali wszedł lekarz i powiedział:
- Dzień dobry panienko Amy - zaczął - Obudziła się pani, rany nie są groźne więc może się pani spakować, a ja zaraz przyniosę pani wypis - dokończył przemowę i wyszedł z sali, a ja się poniosłam z łóżka i wybrałam ciuchy, a potem poszłam do łazienki się ubrać, ale jeszcze zanim tam weszłam Delly zapytała:
- Spakować cię?
- Jeśli możesz - odpowiedziałam, a ona tylko się uśmiechnęła i skinęła głową na potwierdzenie. Po chwili byłam ubrana w to:
- Idziemy? - zapytała Delly kiedy tylko wyszłam z łazienki - Lekarz przyniósł już wypis - powiedziała zanim cokolwiek odpowiedziałam.
- Okej. To chodźmy - powiedziałam i ruszyliśmy w stronę drzwi. Kiedy byliśmy już na parkingu i pakowaliśmy się do samochodu Delly zadała mi pytanie:
- Amy.....bo my jutro urządzamy imprezę wpadniesz?
- Jasne, czemu nie - odpowiedziałam, i przez resztę drogi już się nie odzywaliśmy, potem tylko wysiadłam i powiedziałam krótkie ,,Cześć".

*Następnego dnia*
 Obudziły mnie wpadające, przez uchylone rolety. ugh, jak ja tego nie nawidze. dobrze mi się śpi ale po co dać mi się wyspać skoro można biedną Amy obudzić, na tym świecie nie ma sprawiedliwości. Wstałam leniwie z łóżka i podreptałam do łazienki. Zrobiłam to co zawsze czyli standardowy zestaw, makijaż i fryzura. Dobrze, że dzisiaj jest sobota i nie trzeba iść do szkoły, bo nic by mnie dzisiaj nie zmusiło, żeby pójść do tego przeklętego budynku. Jeszcze dzisiaj jest impreza u Lynchów, więc się wyszaleje do woli. Spojrzałam na moją rękę, którą dzień wcześniej pociełam, o dziwo nie wyglądała źle, mogłabym powiedzieć, że już prawie nie widać, i dobrze. 
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam jakiś dres, po czym się w niego ubrałam. Zeszłam na dół ale nikogo nie zastałam, czyli tata gdzieś pojechał, świetnie.
Podeszłam do lodówki wziełam jakieś płatki i mleko. Gdy zjadłam moje śniadanie, wzięłam kubek lodów czekoladowych, usiadłam przed telewizorem i przez następne godziny oglądałam jakieś hiszpańskie telenowele, zakałe telewizji.
Nadeszła godzina 18:40, pobiegłam na góre, spiełam włosy w wysoką kitkę, ubrałam się w tą sukienkę i wyszłam z domu.



Kiedy byłam na miejscu, już słyszałam odgłosy imprezy, więc zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, a one po chwili się otworzyły, a za nimi stał/a.........


Siemanko, z tej strony Pink CupCake zostałam zmuszona do napisania tej notki przez Wiktorię -_-(sadystka). No więc jest to pierwszy rozdział w całości napisany przez naszą dwójkę. To mam nadzieję, że wam się spodoba i wgl. Komentujcie, najwięcej jak możecie!!

Narka, Pink CupCake ♥

niedziela, 4 maja 2014

Nowy wygląd bloga

Siemanko z tej strony Pink CupCake, drugi admin tego bloga :) No, więc jak możecie się domyślić, zmieniłam wygląd bloga, bez wiedzy Wiktorii. Mam nadzieję, że mnie za to nie zabije :P No cóż, mam nadzieję, że wam się spodobał.
Lovciam Pink CupCake ♥

sobota, 3 maja 2014

ROZDZIAŁ 6

*Oczami Amy*
Trochę mnie zabolało, że Ross się w kimś zakochał, ale nie wiem dlaczego.
- No.....ja......ten.......wiesz.......- jąkał się mój blondynek. Zaraz, zaraz jaki MÓJ?
- Jak nie chcesz to nie mów - powiedziałam i uśmiechnęłam się w jego stronę, a on odwzajemnił gest.
- Nie o to chodzi, że nie chce ci powiedzieć, tylko nie mogę - odpowiedział, a mnie to zdziwiło.
- Okeeeeeeejjjjjjj...........- przeciągnęłam.
- To jak, idziemy dokończyć oglądać film? - zapytała Delly.
- Jasne - odpowiedzieli wszyscy chórem oprócz mnie, straciłam humor kiedy dowiedziałam się, że Ross się w kimś zakochał, tylko nie wiedziałam dlaczego.
*Oczami Rossa*
Amy od kiedy dowiedziała się, że się w kimś zakochałem ( mówię w kimś bo ona nie wie, że w niej ) straciła humor, nawet jak oglądaliśmy horror, to już się do mnie nie tuliła, tylko była pogrążona w swoich myślach.
- Chcesz coś do picia Amy? - zapytałem, ale nie doczekałem się odpowiedzi.
- Amy!!!! - krzyknąłem jej do ucha, a ona podskoczyła i spojrzała na mnie zdziwiona.
- Co się stało, że krzyczysz mi do ucha? - zapytała dalej w lekkim szoku.
- Bo pytałem, czy chcesz coś do picia, a ty nawet nie zareagowałaś - odpowiedziałem.
- Em.....przepraszam. - zmieszała się lekko - Tak, chętnie się czegoś napiję - odpowiedziała.
-To co chcesz do picia?-zapytałem.
-Może być woda.-odparła smutna.
-Okey, to zaraz wròcę.-powiedziałem i ruszyłem do kuchni.
Szukając wody, myślałem o Amy. Tak bardzo chciałem jej powiedzieć, że ją kocham ale nie mogłem. Nie dawno się nienawidziliśmy, a teraz jesteśmy przyjaciółmi. Jakbym jej powiedziałem, że to w niej się zakochałem, to mogłoby zrujnować naszą przyjaźń. Byłem tak zamyślony, że lałem wodę poza szklankę. Nagle usłyszałem cichy chichot za plecami, odwróciłem się i zobaczyłem Amy. Tą roześmianą brunetkę, w której jestem zakochany po uszy.
- Jak można nie trafić do szklanki? - zapytała nadal się śmiejąc.
- No wiesz, zamyśliłem się - powiedziałem i także zacząłem się śmiać.
- Em........może to zetrzesz - powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy, a ja się dopiero wtedy skapnąłem, że woda leci z blatu na podłogę ciurkiem, więc złapałem ścierkę i zacząłem ścierać, a dziewczyna cały czas się ze mnie śmiała.
- Ej, nie śmiej się ze mnie,  bo się na ciebie obrażę. - odparłem udając powagę.
- A co ty jesteś przedszkolak, że się obrażasz za takie drobnostki?
- Tak .- powiedziałem udając głos pięciolatka.
- To czy mój mały Rossy mi wybaczy jak go przeroszę?
- Rossy się zastanowi.- powiedziałem.
Wait. What?! Czemu ja mówię o sobie w trzeciej osobie? Psycha mi się ryję przez tą ślicznotkę.
*Oczami Amy*
Heh jaki on jest słodki. ZARAZ O CZYM JA MYŚLĘ?
- O czym się tak znowu zamyśliłaś?  - zapytał Rossy, kiedy nalewałam sobie wody do szklanki.
- Nic, tak tylko myślę co zrobić, żebyś przestał się gniewać - powiedziałam i napiłam się cieczy.
- Dasz buziaka i będzie dobrze - powiedział, a ja z wrażenia wyplułam wodę na podłogę.
- No chyba śnisz .- powiedziałam.
- A żebyś wiedziała, że śnię.
Chwila co ten blondas właśnie powiedział? To było dziwne.
- Że co proszę?
- Nie, nic.
- No nieważne. To co mam zrobić żebyś mi wybaczył?
- Psytul Rossiego. - powiedział rozkładając ręce do uścisku.
- Niech Ci będzie.-powiedziałam, po czym się do niego przytuliłam.
Matko jako on jest miękki i słodki. ZARAZ, O CZYM JA ZNOWU MYŚLĘ?! Ze mną jest coś poważnie nie tak. Odkleiliśmy się od siebie, ale Ross ciągle trzymał mnie w tali, więc spojrzałam mu w oczy. JEZU JAKIE ONE SĄ PIĘKNE!!!! Blondyn zaczął się do mnie przybliżać, a ja nie wiem czemu robiłam to samo, i już po chwili chłopak musnął moje usta, a potem delikatnie zaczął całować, oczywiście to odwzajemniłam, lecz nasz pocałunek nie trwał długo, ponieważ do kuchni wkroczył Rocky.
- O fuuuj!!! Liżą się!!!! - krzyknął, a my szybko się od siebie oderwaliśmy i się odwróciliśmy, a tam stało całe rodzeństwo Rossa i Ell.
- O kurna .- mruknęłam pod nosem.
- To wy jesteście razem? - zapytała zaciekawiona Rydel.
-Nie, nie jesteśmy. - odparł Ross puszczając mnie w talii.
- Jak to? - zapytał zdezorientowany Rocky.
- To był tylko chwilowy, nic nie znaczący impuls.
Tylko impuls? Jaką ja byłam idiotką, myślałam, że to coś dla niego znaczyło. Skoro to nic nie znaczyło to po co to kontynuował?
- Ja już lepiej pójdę .- powiedziałam smutna.
- Podwieźć cię? - zapytał Riker.
- Nie trzeba. Muszę coś przemyśleć sama.
- Skoro tak chcesz.
- Pa kochana. - powiedziała Delly tuląc mnie.
- Pa, Pa. - powiedziałam i wyszłam z domu.
Idąc chodnikiem słyszałam za sobą czyjeś wołanie.
- Amy poczekaj!!! - krzyczał Ross. Nie zatrzymałam się tylko szłam dalej.
- Cholera proszę stój!!!! - krzyczał dalej, postanowiłam, że się zatrzymam.
- Czego chcesz? - zapytałam niemiło.
- Ja chciałem cię przeprosić..... - zaczął, ale nie dałam mu dokończyć.
- Przeprosić? - zapytałam ironicznie, a w moich oczach zebrały się łzy - Wiesz co, to był mój pierwszy pocałunek, myślałam, że coś dla ciebie znaczył, ale jak widać nie, a żebyś wiedział........dla mnie on znaczył wszystko - wyrzuciłam z siebie wszystko co chciałam, i zaczęłam płakać. Już miałam iść, ale Ross przyciągnął mnie do siebie i pocałował, nie wiem czemu odwzajemniłam go, ale jednego jestem pewna, zakochałam się w Rossie Lynchu bez pamięci. Zakochałaś się? Proszę cię, ten chłopak się tobą pobawi i zostawi. On jest sławny i może mieć każdą. Ogarnij się Amy i zrozum, że to nie chłopak dla ciebie. Uwierz mi, jeszcze przyznasz mi rację. Wcale, że nie, on taki nie jest, znam go. A jak ciebie jeszcze nie dawno traktował? Uważał ciebie za gorszą, a przeprosił cię, bo Rydel mu kazała. Przejrzyj to na oczy, on to wszytko udaje. Wcale że nie, mylisz się. Jeszcze mi przyznasz rację.
Oderwałam się od blondyna, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- Co się stało? - zapytał.
- Ja.....ja.....przepraszam nie mogę - powiedziałam i z płaczem pobiegłam w stronę mojego domu.
Wbiegłam do mieszkania i zamknęłam się w pokoju. Siedziałam wtulona w poduszkę płacząc do końca wieczora. Rodzice próbowali ze mną porozmawiać ale ja nie byłam w stanie. Ross dzwonił do mnie kilkakrotnie ale nie mogłam odebrać, po prostu nie umiałam. Widzisz, miałam rację. To nie jest chłopak dla ciebie, znajdziesz sobie kogoś lepszego. Ale ja chcę Rossa. Amy ja robię to tylko dla twojego dobra. Nie wiesz co jest dla mnie dobre. Rozważ moje zdanie.
Myślałam nad tym leżąc w łóżku aż zasnęłam wtulona w moją ubrudzoną tuszem poduszkę.


Hejka!!! Słuchajcie, od dzisiaj tego bloga piszę ze wspaniałą Pink CupCake!!! Dziewczyna ma prawdziwy talent :) Dopiero się poznałyśmy, a już widać efekty naszej wspólnej pracy :) Kocham cię Pink CupCake <3 I was też kochani <3 Pink chyba też was kocha :)

Siemka z tej strony Pink CupCake. Wiktoria przesadza, nie mam talentu. Fakt, widać efekty naszej kooperacjii. No ja też cię lovciam Wiki. Was też kocham drodzy czytelnicy. Nie chyba tylko napewno!!!

czwartek, 1 maja 2014

:(((

Hejka, zauważyłam, że w ogóle nie komentujecie. Jest mi przykro :(( Ponieważ jeżeli dalej tak będzie, to będę zmuszona usunąć bloga, dlatego, że nikt go nie czyta :((

niedziela, 27 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 5

                                 Pamiętajcie: KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!!!!                

...było to rodzeństwo Rossa i Rydel, najpierw stanęli zaszokowani a potem zaczęli się śmiać.
- Hahaha Ross dałeś się pokonać dziewczynom - śmiał się jakiś brunet.
- Ha ha....bardzo śmieszne - powiedział lekko wkurzony Ross.
- No wiesz nie zawsze można znalezć w basenie Rossa Lyncha okładanego przez dwie dziewczyny - powiedział blondyn stojący koło bruneta, a wszyscy łącznie ze mną i Rydel zaczęli się znowu śmiać.
- Dobra, to dołączacie? - zapytała Rydel.
- Jasne, tylko najpierw poznamy waszą nową koleżankę - odpowiedział drugi brunet.
- Eh....no tak. Jasne. - zaczął Ross - Więc to jest Amy, przyjaciółka ze szkoły....a to są moi bracia Rocky Riker i Rayland oraz przyjaciel, którego traktujemy jak brata Ellington, ale możesz do niego mówić Ell albo Raltiff - powiedział Rossy.
- Hej - odpowiedzieli chórem chłopcy.
- Cześć, miło was poznać - powiedziałam lekko zawstydzona.
- Nam też cię miło poznać - powiedział Riker.
- No nawet nie wiesz jak bardzo piękna - odezwał się Rocky z miną podrywacza.
- Hahahaha....Rocky z takim tandetnym podrywem to nie do niej - Powiedział z uśmiechem Ross.
- Pff...jeszcze zobaczymy - odgryzł się Rocky.
- Jak chcecie to patrzcie, ale ja nie chce tego widzieć - powiedziałam, a wszyscy zaczęli się śmiać.
- To jak bawimy się dalej? - zapytała Rydel.
- Jasne - odpowiedzieliśmy chórem, i zabawa się zaczęła.
*wieczorem Oczami Rossa*
Siedzimy wszyscy razem wraz z Amy i oglądamy Horror ( od aut.: Amy zostaje u Lynchów na noc :D). Brunetka strasznie się trzęsie ze strachu.
- Jak chcesz to możesz się do mnie przytulić - powiedziałem.
- Serio? - spytała lekko zdziwiona.
- Serio, serio - powiedziałem z uśmiechem.
- A może wolisz się przytulić do mnie? - zapytał Rocky czym mnie wkurzył.
- Nie, nie chce - odpowiedziałem zły zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem, a ona to odwzajemniła, gdy nagle odezwała się Rydel:
- Ross mogę cie na chwilę prosić? - zapytała i nie czekając na moją odpowiedz skierowała się do kuchni, więc delikatnie odsunąłem Amy a ona się do mnie uśmiechnęła, odwzajemniłem to i skierowałem się do kuchni, gdy byłem na miejscu zapytałem:
- O co chodzi Delly?
- Zapytam prosto z mostu. Podoba ci się Amy? - zapytała z uśmiechem.
- Co? - zapytałem zdziwiony - Skąd ci to przyszło do głowy?
- Bo jak Rocky chciał j przytulić, to dziwnie zareagowałeś - zaczęła moja siostra - I na serio nic ci się w niej nie podoba?
- Nie no, ma ładny uśmiech i jest zgrabna.....O, i ma super charakter......- zacząłem wymieniać jak szalony, a Rydel spojrzała na mnie miną typu ,,Gościu ty się zakochałeś". Cholera ja się zakochałem!!!
- Delly ona mi się nie podoba, ja się w niej zakochałem!!! - krzyknąłem, i nagle do kuchni wpadła cała rodzinka wraz z Amy.
- W kim się zakochałeś? - zapytała tak jakby smutno wybranka mojego serca.........


Hejka postanowiłam, że dodam ten rozdział, ponieważ wiem że tylko komentarzy i tak się nie pojawi więc cóż :( ...........Mam nadzieję że ktoś jeszcze zacznie czytać mojego bloga :) Next już niedługo :)
                                                                                             #Wiktoria Lynch#